Na początku nie mogłam się do tego opowiadania przekonać. Zabierałam się do niego trzy razy. Ale gdy je skończyłam, to później kilka razy je przeczytałam. Jedno z piękniejszych Dramione, przy którym idzie się popłakać.
Link:
http://echo-naszych-slow.blogspot.com/
Tytuł:''Echo Naszych Słów''
Autor: Dama Kier
Czasy: 6 rok nauki
Status:Zakończone
Fragment:
Powiedziałem, że to było niesprawiedliwe, panie profesorze. Potter nie zasłużył na utratę takiej ilości punktów. Nic nie zrobił.
Gdybym nie patrzyła na jego poruszające się wargi, nigdy bym nie uwierzyła, kto te słowa wypowiedział. Głos Ślizgona brzmiał w panującej w sali ciszy jak fanfara.
- Nie pytałem pana o zdanie, panie Malfoy.
Odwrócił się do klasy plecami i na chwilę wpatrzył w tablicę.
- Otwieramy podręczniki na stronie dwieście siedemdziesiątej siódmej – powiedział w końcu, siadając za swoim biurkiem – i czytamy rozdział o dementorach. Na następną lekcje napiszecie o tym wypracowanie, na co najmniej dwie rolki pergaminu.
Uczniowie zaczęli przysuwać do siebie książki i wyszukiwać odpowiedniej strony, ale robili to dziwnie nienaturalnie, jakby mechanicznie. Snape oparł głowę o ręce i wpatrywał się w Malfoya nieodgadnionym wzrokiem, jakby chciał wyczytać z samego jego wizerunku odpowiedzi na nurtujące go pytania. Harry dłubał piórem po pergaminie, nawet nie udając, że czyta, natomiast Draco – choć wpatrywał się intensywnie w równe linijki liter przed sobą – oczy utkwione miał cały czas w jednym miejscu i jakby nieobecne.
Kiedy zabrzmiał dzwonek, pierwszy wybiegł na korytarz, nie oglądając się za siebie.
- Świat staje na głowie – skomentował Ron, kiedy niedługo później siedzieliśmy w Wielkiej Sali na przerwie obiadowej. Malfoy znów się nie pojawił na posiłku.
- To nie jest zabawne – skarciłam go, podchodząc do całej tej sprawy zupełnie poważnie.
- Pewnie, że nie – przytaknął. – Ale widzieliście, jaką Snape miał minę? Jakby ktoś mu powiedział, że od jutra ma zamieszkać w Zakazanym Lesie. – Zachichotał cicho, nabijając na widelec kawałek kurczaka. Chwilę później uśmiech lekko mu przygasł. – Ale jedno jest pewne: coś tu śmierdzi i to na kilometr. A Malfoy wie coś, czego my nie wiemy.
- To chyba jasne, jest Śmierciożercą i ma informacje z pierwszej ręki – powiedział Harry, a my z Ronem tylko spojrzeliśmy po sobie. Nie było sensu się z nim kłócić.
Nie miałam pojęcia dlaczego Draco przeciwstawił się Snape’owi. Wydawało mi się, że ta dwójka od zawsze jest po jednej stronie, w końcu Malfoy od pierwszej klasy był ulubieńcem Nietoperza i zawsze otrzymywał od niego taryfę ulgową. Coś się jednak musiało zmienić i to bardzo, skoro teraz w ich zachowaniu trudno się było doszukać przyjaznych relacji.
- Nic z tego nie rozumiem – szepnęłam bardziej do siebie niż do nich i dopiero z opóźnieniem zdałam sobie sprawę, że powiedziałam to głośno.
- Ja też nie – przytaknął Ron. – Nie rozumiem też naszej pracy domowej z transmutacji… Hermiono, pomożesz mi napisać to cholerstwo?