Nie których opowiadań nie chce nam się czytać, ale czasami warto się przełamać. I tak u mnie było, z tym opowiadaniem. To opowiadanie jest w dwóch częściach, ja obecnie kończę drugą. I jutro pojawi się na blogu nie przedłużając. Zapraszam!
Link: http://forum.mirriel.net/viewtopic.php?f=2&t=18984&hilit=Supra+vires
Tytuł: ''Supra Vires''
Autor tłumaczenia: Vardena
Czasy:V klasa/ VI klasa
Status: Zakończone
Fragment:
— Hermiona... — znów odezwał się głosik. Ten głos był zły, ale jednak chciał ją gdzieś zaprowadzić, pomóc jej by nie uległa słowom Malfoy’a.
— Ja... — Dziewczyna się zająknęła. — Przepraszam — dodała, zaciskając mocno obie ręce na swojej różdżce.
— Już dobrze — rzekł Draco, zbliżając się jeszcze bardziej, na co ona zrobiła parę kroków w tył, wpadając na ścianę. Właśnie przypominała sobie moment, kiedy Malfoy pierwszy raz nazwał ją szlamą. Poczuła się jak wtedy, jak drugoklasistka, którą pierwszy raz tak mocno zraniono. Teraz mogła śmiało stwierdzić, że to z ust Malfoya zawsze słyszała najgorsze słowa, skierowane pod swoim adresem. To on podjudzał Ślizgonów, to on zapoczątkował tę żałosną manię ze szlamami i czystą krwią.
— Granger — rozkazał Draco ostrym tonem, przerywając jej rozmyślania. Wyglądał na zirytowanego. — Zrób to, co musisz albo chodź — wyciągnął do niej dłoń, nie przybliżając się już w jej stronę. Wiedziała, że zostawił jej wybór, ale nie mogła drugi raz się na to nabrać.
Wściekły głosik wciąż wrzeszczał, próbując się uwolnić. Znów coś jej przypomniało uśmiechniętych rodziców machających do niej co roku, kiedy wracała ze szkoły.
— Wyobrażasz sobie ich? Państwa Granger? — zapytał Malfoy z kpiną. Teraz wypowiedział te słowa, jakby chciał pomóc dokonać jej wyboru. Wyboru na swoją niekorzyść, a tak robią tylko masochiści. — To zobacz ich zmasakrowane ciała, które leżą u ciebie w domu… Zakrzepniętą krew na podłodze, oboje musieli być okrutnie torturowani. Być może przeze mnie.
Chciał wzbudzić w niej nienawiść i udało mu się to bardziej niż mógł sobie wymarzyć. Nienawidziła go tak bardzo, że zapragnęła spróbować. Chciała wiedzieć jak to jest wpłynąć na kogoś tak bardzo, że ten ktoś przestaje istnieć, że go zupełnie nie ma, choć jeszcze przed chwilą był, oddychał, że stał naprzeciwko. Jak to jest postawić się w miejsce kogoś, kogo mugole nazywają Bogiem? Jak to jest sprawić, że ktoś, kogo się nienawidzi ponad wszystko, umiera?
— Avada Kedavra — wymówiła zamykając oczy, świadoma tego, że nie powinna tego robić. Bardziej wyczuła niż zobaczyła strumień zielonego światła lecącego w jego stronę, po czym usłyszała huk. Cała aż podskoczyła kiedy zrozumiała, kto upadł na ziemię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz